Gran Canaria cz. 9 – podsumowanie.

Gran Canaria cz. 9 – podsumowanie.

Nie od dzisiaj wiadomo , że wszystko co piękne szybko się kończy . Tak też się stało w moim przypadku. Najbardziej kolorowa i egzotyczna wyprawa mojego życia po 8 dniach dobiegła końca .

Oto mapa odwiedzonych miejsc .

GRAN CANARIA - MAPA WYSPY

Co poczułam?

Smutek , smutek i jeszcze raz smutek , że to wszystko w czym brałam udział przez ostatnie dni definitywnie się kończy , a mnie pozostaje powrót do szarej ( patrząc na to co za oknem ) rzeczywistości , do codziennych , prozaicznych obowiązków i do pracy zawodowej. No , ale taka jest kolej rzeczy , że najpierw musi być super aby potem było co najwyżej fajnie 😉 .

Dzisiejszym wpisem zakończę swoje kolorowe wspomnienia i jednocześnie zrobię małe podsumowanie całego wyjazdu . Pokażę Wam plusy i minusy , blaski i cienie Kanarów . Z moich wcześniejszych wpisów wyjdziecie pewnie z założenia , że to wyspa bez wad , jednakże aby zadowolić wszystkich coś tam wyskrobię na minus .

Zaczynam od plusów i ciekawostek . 

1.  Gran Canaria to wspaniała wyspa , pełna niesamowitych widoków , przepięknych miejsc i  bajecznie kolorowa od porastających ją drzew , krzewów i wszelkich kwiatów . Jest kolorowa przez cały rok , a nie tak jak u nas w porze od wiosny do jesieni .

AGAETE (34)

2.  Mieszkańcy wyspy są bardzo pogodni , rozgadani i przyjaźni w stosunku do turystów. Muszą jednak takimi być gdyż , żyją z turystów i dla turystów .

3.  Na wyspie panuje bardzo przyjazna temperatura przez cały rok . Jadąc tam nie wierzyłam , że w lutym będę leżeć na plaży . Kostium zabrałam profilaktycznie i trochę żałuje że kupiłam w Polsce , bo tam można było kupić przepiękne kostiumy i nawet taniej . Nie zabrałam też żadnej letniej sukienki bo nastawiona byłam raczej na chodzenie w długich spodniach i cieplejszej bluzie . I to był mój błąd , bo już drugiego dnia zakupiłam dwie sukienki 😀 .

4. Bardzo podobała mi się czystość na wyspie. Brak śmieci na ulicach , w parkach i na plażach powodował , że czegoś mi brakowało 😉 😀 .

5. Na wyspie zaskoczyło mnie to , że wszędzie gdzie byłyśmy były pięknie zagospodarowane miejsca z lokalną roślinnością . Palmy chyba jako wizytówka wyspy ( tak mi się wydaje ) są pod szczególną pieczą , gdyż w niejednym miejscu widziałam jak ekipy ogrodniczo-porządkowe pieczołowicie przycinały je ładnie formując i usuwały uschnięte części .RÓŻNE (9)

Widziałyśmy też wiele plantacji bananów i pomidorów odpowiednio zabezpieczone przed amatorami cudzej własności  i rosnące przy drogach mandarynki które powodowały ślinotok 😀

Aby roślinność była tak bujna , Kanaryjczycy wypracowali system nawadniania roślin. Gdziekolwiek były klomby z roślinami , drzewa czy rosły palmy , były porozciągane setki tysięcy kilometrów węży  , które doprowadzały wodę do roślin. Węże były zamaskowane i jedyne co je zdradzało że są , to małe zaworki przez które wydobywała się woda w celu podlewania roślin. Kiedy tam byłyśmy nie było gigantycznych upałów , więc nie mogłyśmy zobaczyć jak ten system działa w praktyce, ale podobne rozwiązanie zraszania i podlewania roślin mam na działce .

6. Wspaniałe drogi i bardzo dobre ich oznaczenia  to kolejna wizytówka wyspy . Raz jedyny tylko pojechałyśmy nie tak , ale to dlatego , że rozgadane minęłyśmy właściwy zjazd . Jednak za kawałek spokojnie innym zjazdem można było trafić na właściwą drogę .

I jeszcze jedno. Kultury jazdy takiej jak tam panuje powinien się od Kanaryjczyków uczyć każdy kierowca . Tam nie ma przepychania się , wciskania na chama , pokazywania brzydkich gestów , oczekiwania w kolejkach na włączenie się do ruchu .  Wszystko to odbywa się płynnie i bezstresowo . Kiedy na wjeździe na rondo ( a są ich tam setki ) zgasło nam auto ,  nikt nas nie strąbił tylko wszyscy cierpliwie czekali aż ruszymy . 

7.  Ogromny szacun w stronę budowniczych . Na wyspie jest bardzo wiele dróg , które prowadzą przez tunele wydrążone w skałach wulkanicznych . Jedne z nich mają tylko kilkadziesiąt metrów inne ciągną się przez kilometr albo i dłużej . Jazda takim długim tunelem u niektórych może nawet wywołać klaustrofobię . Nas na szczęście nic takiego nie spotkało 😀 .PUERTO PICO - PLAŻA AMADORES (46) 8. Aby najlepiej skorzystać z uroków wyspy polecam wyjazd zorganizowany samemu . Nie jesteśmy wtedy od nikogo zależni , jedziemy tam gdzie chcemy , kiedy chcemy i zostajemy tak długo ile chcemy .

Postawą jednak takiego wyjazdu jest wypożyczenie auta . My znalazłyśmy wypożyczalnie Avis gdzie za auto na tydzień z zatankowanym bakiem ( oddać też musiałyśmy z pełnym bakiem ) kosztowało nas około 180 zł na osobę . 

 9. Ceny apartamentów kształtują się bardzo różnie . Nasz był w cenie bardzo przyzwoitej . Od głowy wyszło 280 złotych czyli w sumie taniej niż w Polsce . Obsługa za to przemiła i pomocna . W mieszkaniu miałyśmy wszystko co nam było potrzebne . Brakowało tylko suszarki do włosów. Kiedy zapytałyśmy właścicielkę czy jest możliwość pożyczenia takowej bez problemu przyniosła ją nam .

Przeżyłyśmy też chwile grozy . 

W piątek , ostatniego dnia  leżąc na plaży w Puerto Rico dostałyśmy smsa od właścicielki naszego apartamentu która dziękowała nam za pobyt i życzyła szczęśliwego powrotu do domu . Trochę zdziwiłyśmy się dlaczego już życzy nam dobrej podróży skoro wyjeżdżamy dopiero następnego dnia . Chwilę później okazało się , że booking ( przez który załatwiałyśmy apartament ) namieszał i skrócił nam pobyt o jeden dzień . Spanikowane , że noc spędzimy na ulicy lub lotnisku zaczęłyśmy działać . Byłyśmy gotowe nawet dopłacić za tę jedną noc aby tylko móc zostać . Kiedy wszystko wskazywało na to że czeka nas wyprowadzka przypomniałam sobie , że mam na mailu screena strony bookingu z naszą rezerwacją . Przesłałyśmy go Natalii  w celu wyjaśnienia o co chodzi . Po 15 minutach pełnego napięcia dostałyśmy smsa że wszystko się wyjaśniło i że spokojnie możemy zostać do następnego rana . Za całe nieporozumienie Natalia bardzo serdecznie nas przepraszała .

10. Na wyspie bardzo podobały mi się malownicze widoki . Nie tylko te które samoistnie stworzyła przyroda jak góry czy lazur wody , ale ogromne uznanie należy się architektom i wykonawcom niesamowitych budowli hotelowych . Czasami się zastanawiałyśmy w którym hotelu byśmy chciały mieszkać gdybyśmy wybrały taką opcję .

Zachwycona też byłam bielą miasteczek , szczególnie tych z kurortami w tle . W Puerto de Mogan kiedy szłam do portu widziałam pana który malował śnieżną bielą fasadę swojego domu który i tak był biały i czysty . Wydaje mi się , że kolor biały oprócz walorów estetycznych pełni tam rolę ochronną  przed słońcem , wszak wiadomo że biel i jasne kolory odbijają promienie słoneczne .

W sumie zalety wyspy i tego wyjazdu mogłabym tak wymieniać i wymieniać w nieskończoność . Aby jednak zepsuć ten idealny obrazek przytoczę teraz ciężko wyszperane i mocno naciągane z pamięci minusy 😀 .

       1. Bezapelacyjnie największym minusem wyjazdu była podróż samolotem . Sama w sobie nie była ona straszna . Straszne było towarzystwo Norwegów i długość lotu z Oslo do Las Palmas . Prawie 6 godzin w powietrzu to szmat czasu i serdecznie to odradzam . Ponieważ leciałam samolotem pierwszy raz w życiu teraz już wiem , że do takiej długiej podróży trzeba się odpowiednio przygotować . Obowiązkowo trzeba mieć książkę czy grube czasopismo aby zabić czas lub telefon któremu bateria spokojnie wystarczy na tyle godzin lotu przy słuchaniu muzyki lub innych operacjach na nim . Ja nie wzięłam nic i nudziłam się jak mops , bo do diaska ile można oglądać chmury ( mimo że są cudowne ) lub wielką wodę 😉 . Następnym razem obowiązkowo biorę tablet z ebookami ze sobą . Także szukając połączeń w wybrane miejsce polecam zwrócić uwagę czy da się znaleźć np. dwa krótsze loty niż jeden krótki a drugi długaśny nawet za cenę małej dopłaty  . Jak ktoś ma melodie do spania i potrafi spać w samolocie to super . Mnie się ta sztuczka nie udała i po wylądowaniu w Las Palmas czułam się jakby mnie rozjechał walec drogowy 😦 .

2. Drugim minusem było towarzystwo na plaży golasów . W zasadzie nie jestem pruderyjna , ale wizualnie i „smakowo” mi to nie leżało . Może zmieniłabym zdanie gdyby obok mnie leżały gołe 30-letnie ciałka , ale pomarszczone rodzynki budziły mój niesmak .

3. Na siłę dorzucę trzeci minus. Będzie nim woda . Była cudnie niebiesko-turkusowo-szmaragdowa i czysta , ale zimna . Żadna z nas nie wykazała się odwagą aby w tej wodzie popływać , ale nóżki obowiązkowo zostały wymoczone . Gdyby jednak ktoś z Was próbował zabawiać się tam w syrenę morską polecam miesiące kiedy woda jest tak ciepła że człowiek nie wychodziłby z niej przez cały dzień . 

4. Na koniec dodam , że nie bardzo podobały mi się tam ceny . Jedne po przeliczeniu na złotówki wychodziły dokładnie tak jak w Polsce , większość  jednak miała przebitkę razy 4.  No , ale nie ma się co dziwić . W końcu zarabiamy w złotówkach , a wydajemy w euraskach. Skoda tylko , że nie jest odwrotnie 😀 .

O kurcze bym zapomniała !!!!

Największy minusior daje Kanaraom za to że :

nie gadają tam po polsku 😀 😀 😀

************************

Podsumowanie finansowe .

W sumie wyjazd zamknęłam niecałą kwotą dwóch tysięcy .

W tym były :

4 bilety lotnicze 

koszt pozostawienia auta na lotnisku w Polsce 

wynajęcie apartamentu i samochodu na Kanarach

jedzenie ( ono pochłonęło najwięcej kasy ) 

bilety wstępu do parków , ogrodów , muzeów ( kościół Santa Ana i Muzeum Kolumba )

i wszelkie inne wydatki na rozrywkę i pamiątki tudzież na moje dwie kreacje 😀 .

Płaciłam tylko za siebie , gdyż Mała honorowo nie chciała przyjąć ani euraska od Mami 😉 .

Stwierdziła , że kiedy pracowała odłożyła sobie pieniądze na ten cel , ale odkąd nie jest w stanie pogodzić pracy ze studiami , częściowy brak wynagrodzenia ma zrekompensowany stypendium naukowym za bardzo dobre wyniki ( 800 zł miesięcznie ).

I to by było chyba wszystko co chciałam Wam przekazać .

Na koniec fotki z samolotu po wystartowaniu z Las Palmas .

LOTNISKO LAS PALMAS (5)LOTNISKO LAS PALMAS (6)LOTNISKO LAS PALMAS (7)

Chętnych zapraszam na jutro , bo dla wytrwałych i nieznudzonych moimi opowieściami przygotowałam prawdziwą bombę .

A więc do zobaczenia .

Pozdrawiam Ruda

 

17 komentarzy do “Gran Canaria cz. 9 – podsumowanie.

  1. Miałam zadać kiedyś wścibskie pytanie, ile was wyjazd kosztował. 🙂 2000 łącznie z atrakcjami to ładnie. Przeglądam sobie czasami ceny lotów w losowych terminach i wychodzi mi, że za samą podróż z 1000 bym musiała dać, bo dokładałam bagaż rejestrowany, a gdyby brać pokój w hotelu, to bardziej opłaci się z biura. A też uważam, że lepiej zorganizować sobie wyjazd samemu, mieszkać w pensjonacie albo wynajętym domku/mieszkanku – a jeśli nawet nie, to nie ma to jak wypożyczyć auto i jeździć tam, gdzie się ma akurat ochotę. 🙂
    Do minusów zaliczyłabym też ilość turystów, przynajmniej w sezonie, ale w końcu skoro sama uważam Kanary za świetne miejsce na wakacje, nie mogę zabronić innym uważać tak samo. 😛
    Czekam na jutro, filmiki i zdjęcia z podróży zawsze w cenie. 😀

    Polubione przez 1 osoba

    • Jak się jedzie w pojedynkę koszty nie są aż takie duże . Jak wybiera się w podróż 3 lub 4 osobowa rodzina to nieźle szarpnie portfelem 😦 . Ale czasami człowiek musi bo inaczej się udusi 😀
      A Kanary to raj dla tych co kochają plaże i słońce ,

      Polubione przez 1 osoba

  2. Ech, fajnie to wszystko opisałaś, czytając te Twoje opowieści, aż żałuję, że ja swoich wycieczek nie opisywałam tak na gorąco, bo teraz to już niestety nie pamiętam wszystkiego. Widziałaś całą masę ciekawych miejsc i pomyśleć, że na takiej małej wyspie jest wszystko, bo i góry, skały wulkaniczne, rośliny wszelakie i ocean. Kurcze, u nas to muszę całą Polskę przejechać żeby morze zobaczyć.
    Faktycznie te minusy są mocno naciągnięte, bo jakoś tak giną w porównaniu z plusami 🙂
    Starość jest piękna, ale zgodzę się z Tobą, że nagość osób w podeszłym wieku jest mocno nieapetyczna. Sama miałam okazję podziwiać nagość seniorów podczas naszego pobytu na Fuertaventurze, jak widać Wyspy Kanaryjskie i ogólnie Hiszpania lubi obnażać swoje ciałka bez względu na wiek 😉
    My byliśmy na wyspie na przełomie listopada i grudnia i woda w oceanie była bajecznie ciepła 🙂 Wyspy maja to do siebie, że nie czuje się tam upału ponieważ z reguły jest dość wietrznie.
    Oki to biegnę zobaczyć tą Twoją niespodziankową bombę 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Ja tam nie jestem z syrenek morskich to woda aż tak mnie nie ciągnie . Wolę suchą stopą pochodzić i pozwiedzać niż moczyć się w wodzie jak śledzik 😀
      Jak następnym razem gdzieś wyfruniesz zapamiętuj wszystko aby się z innymi tym podzielić .

      Polubione przez 1 osoba

      • Teraz na pewno będę pamiętać. Wcześniej jakoś tak głupio mi było wszystko opisywać, bo obawiałam się, żeby nie zostało to źle odebrane, że jako niby się chwalę, a w sumie jest czym 😉 Teraz po Twoich opowieściach widzę, że warto, bo wycieczka jest niesamowita 🙂

        Polubienie

  3. Pingback: Brak słów . – W świecie Rudej Blondynki 2

Dodaj komentarz