Tuż , tuż.

Tuż , tuż.

Za trzy dni święta.

Powiem Wam , że z mojej świątecznej euforii nic nie zostało. Jestem na takim minusie nastrojowym że masakra. Najchętniej odwołałabym Wigilię a w pozostałe świąteczne dni z przyjemnością zaszyłabym się w domu nie wystawiając z niego nosa. Przyczyny takiego stanu rzeczy są trzy . Jedna to chyba dopadła mnie jesienno-zimowa chandra spowodowana  „piękną” zgnilizną za oknem która wyssała ze mnie całą energię, druga to po prostu przemęczenie , a trzecia to problemy zdrowotne  😦 .

No , ale cóż świąt się przecież  nie przełoży tylko dlatego że Ruda ma doła  ;). Czytaj dalej

Będzie krwisto.

Będzie krwisto .

Halo , halo  nie bójcie się , post nie będzie ociekał krwią , tylko robię sobie taką małą przymiarkę do świąt 😉 .

Ta krwistość nie będzie oczywiście dotyczyła przedświątecznego świniobicia , krowobicia czy karpiobicia tylko po prostu wystroju mieszkania na święta 🙂 . Czytaj dalej

Drugie życie .

Drugie życie .

Niedawno poszukując inspiracji do moich kuchennych rewolucji ,  które niestety ciągną się jak flaki z olejem poprzez zmianę pierwotnej koncepcji i walkę z przetworami ,  natrafiłam na stronkę która po prostu spowodowała że szczeka mi opadła.

 A mianowicie na tej stronce jest pokazana kreatywność ludzi którzy potrafią zrobić cuda w zasadzie z niczego.

Popatrzcie sami i powiedzcie czy sami byście na coś takiego wpadli ? Czytaj dalej

Małe zielone oko raduje , ale (nie) smakuje …..:(

Wczoraj wyprawiałam zaległe imieniny. Mała obsuwa w czasie była spowodowana sesją córki. Rodzinnie ustaliliśmy , że omskniemy  się z imprezą o tydzień po to aby dziecina mogła spokojnie wykazać się wiedzą na egzaminach . Jak na razie zastrzeżeń nie mam bo na trzy egzaminy z dwóch wyniki już ma. Piątka i czwórka całkowicie mnie satysfakcjonują. Na wynik piątkowego egzaminu przyjdzie nam poczekać do środy , ale Mała powiedziała , że trafiła z pytaniami to strachu nie ma :-).
Tak więc ze spokojną już głową mogłyśmy od piątku oddawać się zabawom kulinarnym. Tradycyjnie postanowiłam zrobić potrawy których jeszcze nigdy nie robiłam. Oprócz obowiązkowych nóżek drobiowo- wołowych , śledzi na trzy sposoby , sałatek warzywnych i wędlin pojawiły się moje , nowe , trzy kulinarne dania.
Pierwsze to krokiety w dwóch wersjach : z kapustą i grzybami , oraz dla smakoszy z pieczarkami z serem podane z czerwonym barszczem.
Druga to zapiekana faszerowana papryka .
Paprykę w tej postaci zrobiłam po raz pierwszy bo jak krążą wieści to danie jest bardzo smaczne. Sama mam do tej pozycji w menu mało kulinarny stosunek bo ja papryki nie jadam w takiej postaci , ale dlaczego nie uraczyć tym gości którzy wiem za taką papryką przepadają ;-).                    Kiedy już ją podałam , dziobnęłam tego „rarytasu”od męża i zdziwiona stwierdziłam , że to nawet da się zjeść :). Co prawda intensywny smak papryki trochę mi przeszkadzał , ale farsz w papryce był przepyszny. Może jak zrobię ją jeszcze kilka razy , bo już mi córka zapowiedziała , że chce to częściej to może jakoś przełamę moją smakową niechęć 😉 
                      Ostatnia potrawa to deser czyli torcik w kształcie żółwia. Przepis znalazłam na necie i oczarował mnie wyglądem .

Postanowiłam zrobić to ciacho na imprezkę . Tak miał wyglądać nasz  bohater – zdjęcie zapożyczone od osoby która ten torcik polecała.  Torcik w zasadzie prosty w  produkcji choć dosyć pracochłonny – biszkopt , warstwa budyniowego kremu , warstwa bitej śmietany i dekoracja z kiwi.
Czytaj dalej

Wtorek – dotrzymana obietnica.

Wtorek – dotrzymana obietnica.

Nareszcie się zebrałam do kupy i dotrzymuje obietnicy odnośnie domowego wyrobu biżuterii.
Po prawie trzech tygodniach planów , realizacji i zmian mogę Wam zaprezentować co tam wypłodziłam.
Z góry uprzedzam , że moje rękodzieło nie każdemu się musi podobać.
Każda z Was ma inny styl i gust , a jak wiemy o gustach się nie dyskutuje.
Cała moja kolekcja jest utrzymana w tonacji srebra , bieli , odcieniach niebieskiego , żółtego i fioletu.
Są to kolory w których czuje się dobrze i mam mnóstwo ciuszków w tych barwach ;).
Chodzi mi po głowie jeszcze „cuś ” w zieleni , ale najpierw musi mi się urodzić jakiś nowy pomysł , aby nie powielać tego co już zostało zrobione.
Moje wyroby to na ogół naszyjniki i bransoletki.
 Mam też jakieś pomysły co do kolczyków więc może je kiedyś  zrealizuję , ale spieszyć się z tym nie będę , bo jak przejrzałam moją biżuterię „uszną” to mam 43 komplety kolczyków i są one tak rozmaite , że do każdego zrobionego teraz zestawu zawsze coś tam dopasuję.

Czytaj dalej