Koniec dobrego .
Po cudownych 14 dniach pełnego luzu , beztroski , leniuchowania połączonego z odrobiną pracy , ale takiej dla rekreacji , dziesiątek kilometrów zrobionych na rowerze , śniadań na dworze w blaskach słońca i porannej rosy zbliżam się do końca urlopu .Ten urlop był zupełnie inny od urlopów które spędzałam przez ostatnie 7 lat , a dlatego że od pierwszego dnia do ostatniego spędziłam go dokładnie tak jak chciałam .
W tym roku urlopuję już 4 raz , ale tylko ten czas w pełni poświęciłam sobie . Niby normalna rzecz powie wielu z Was , ale niekoniecznie . Urlop w lutym na Wyspach Kanaryjskich był wspaniały aniżeli chodzi o walory krajobrazowe , kulturowe i emocjonalne natomiast był bardzo wyczerpujący fizycznie . Nieplanowany tydzień wolnego w czerwcu spędziłam na prawie świątecznych porządkach i spotkaniu towarzyskim . Lipcowy urlop to wypad na północ Polski , zwiedzanie Malborka , Sztutowa , Kwidzynia i odwiedziny morza .Wyjazd odbywał się w bardzo upalnym czasie przez co kilkudniowa wycieczka nieźle dała nam w kość . I nareszcie nastąpił sierpień gdzie jedyny plan to wyjechać na dwa tygodnie na działkę czego nie robiłam od 7 lat , czyli od śmierci Mamy . Działka to było oczko w głowie mojej rodzicielki , dlatego dłuższe przebywanie tam po jej śmierci było dla mnie psychiczną torturą . Jednak w tym roku potrzebowałam takiego miejsca gdzie zupełnie na luzie naładuję swoje akumulatory . Co prawda w planie był wyskok na kilka dni do Czech i zwiedzanie tego pięknego kraju , jednak upały które i tam szalały przeważyły szalę aby w wiejskich klimatach spędzić ten letni czas. I powiem Wam , że nie żałuję ani minuty spędzonej właśnie tu . Uwielbiam poranki kiedy : Czytaj dalej →