Święta , święta i po świętach.

Święta , święta i po świętach.

No były i minęły.

Co roku trudno mi się pogodzić z tą niesprawiedliwością , że człowiek tyle się na nie naczeka , tak się do nich przygotowuje a one nadejdą i z prędkością światła przeminą 😦 . W tym roku święta nie bardzo mi się podobały począwszy od koszmarnej aury do wydarzeń które osnuły święta mgiełką smutku . Najpierw mało ciekawa diagnoza dotycząca zdrowia córki , potem swoje trzy grosze dodawała pogoda , która jaka była chyba każdy widział . Normalnie tylko wziąć się powiesić albo tak jak ja , zaszyć się głęboko w domu udając że się nie istnieje dla świata . Jednak nie każdy miał tak dobrze . To że ja zapuściłam świąteczne korzonki w domu nie oznaczało , że inni poszli w moje ślady. Gdyby tak się stało może moja córka uniknęła by wypadku spowodowanego przez kierowcę który miał przedświąteczne zwidy i omamy .

W piątek wczesną , jeszcze widną porą moja Mała pojechała spotkać się ze swoim chłopakiem . Jechała prawie pustą ulicą (przed nią jechały tylko dwa auta) kiedy nagle na zakręcie pierwszy samochód zaczął raptownie zahamować . W ruch poszły hamulce pozostałych dwóch samochodów .  Niestety nawet niezbyt duża prędkość pojazdów i tak spowodowała karambol trzech aut. Auto córki o ironio jako ostatnie ucierpiało najbardziej.  Jak się później okazało , kierowca pierwszego auta nagle zahamował bo wydawało mu się , że stojący w zatoczce na awaryjnych światłach autobus chce włączyć się do ruchu. Dacie wiarę , że na ostrym i niebezpiecznym zakręcie dziadek ( facet dobrze 60 + ) postanowił bawić się w dobrego samarytanina i dopuścić do ruchu pojazd który wcale nie chciał dołączyć do innych użytkowników drogi.

Jedyną pozytywną stroną tego zdarzenia  było to , że na szczęście nikomu nic się poważnego nie stało , nie licząc przestraszonego kilkuletniego brzdąca ze środkowego samochodu , pokaźnego siniaka na nodze mojego dziecka oraz lekkiego nadwyrężenia kręgów szyjnych które zostały pieczołowicie sprawdzone przez chłopaka córki który natychmiast przyjechał na miejsce zdarzenia 😦 .

Generalnie ten zakręt jest okryty złą sławą i niejedna stłuczka miała tam miejsce , ale córka jeździła tamtędy setki razy i nic się nie wydarzyło . No , ale do iluś tam razy sztuka a potem bum .

Zresztą wczoraj kiedy tym razem chłopak córki wracał od nas , na tym samym zakręcie zderzyło się ze sobą aż  5 samochodów .

Paskudne miejsce 😦 .

Tak więc święta nie upłynęły tak miło i beztrosko jak powinny .

W Wigilię dodatkowo dałam plamę i nie doczekałam północy aby pogawędzić z kotem i wysłuchać jej gorzkich żali 😉 , a w pierwszy dzień świąt jechaliśmy do mojego taty na śniadanie w tak śmierdzącej taksówce że aż robiło się słabo 😦 . Gdyby nie nagląca pora nigdy byśmy nie wsiedli do tego zasmrodzonego auta .  

Drugi dzień za to upłynął już nieco spokojniej choć i tu bez małych zgrzytów się nie obyło . Tak więc święta w tym roku pożegnałam z ulgą .

Teraz czekam na nadchodzącego Sylwestra i Nowy Rok który mam nadzieję  , że stanie na wysokości zadania i zacznie się miło i przyjemnie aczkolwiek spokojnie i bez nieoczekiwanych atrakcji .

A Wam jak minęły święta ?

Pozdrawiam Ruda

15 komentarzy do “Święta , święta i po świętach.

  1. Szczęście, że nikomu nic się nie stało, bo statystyki są wręcz fatalne. Jeśli jednak miałbym oceniać wypadek Małej, wydaje mi się, że wina leży po stronie pojazdów jadących za samochodem dziadka. Każdy ma prawo zatrzymać się, nawet gwałtownie, nawet jeśli on źle ocenił sytuację. Ale ja nie jestem gliniarzem drogowcem…

    Polubione przez 1 osoba

    • Witaj Asmodeuszu. W świetle przepisów winna jest córka bo „nie zachowała bezpiecznej odległości” i to jest fakt bezsporny . Gdyby jechała 20-30 metrów za autami pewno nic by się nie wydarzyło bo nawet przy niesprawnych hamulcach by wyhamowała . Też dyskutowalismy w domu nad bezpieczna odległością miedzy pojazdami i trudno tak naprawdę określić jaka to jest. W zależności od warunków pogodowych , refleksu kierowcy , sprawności auta i prędkości będzie ona inna . No cóż stało się. Po 5 latach jeżdżenia Mała zarobiła „żółtą kartkę” . Będzie to na pewno nauczka dla niej choc ona jest tak zwanym kierowcą z jajami. Jeździ naprawdę dobrze co potwierdzają wieloletni kierowcy . Najważniejsze jednak że nikomu nic się nie stało .

      Polubienie

  2. Pingback: Rozliczenie z rokiem. – W świecie Rudej Blondynki

Dodaj komentarz